Sobota, 1 czerwca 2019
Oset
Antoni Lange "Burza" (fragment)
Wicher i mrok.
W całej naturze dreszcz -
Chmury po niebie rozlały ciężki ołów -
I na groźny połów
Zimnych strumieni wyrzuciły stok
I rzęsisty zesłały deszcz.
Przez niebios całun pochmurny
Wyją wichry straszliwymi nokturny -
W krzyżujących się, dzikich skowytach
Rozpętane pędzą po błękitach -
I świszczą, świszczą, świszczą swe boleści.
Coraz inaczej się kłębi ich treść bez formy i forma bez treści,
I dmą w kierunkach coraz innych.
Podobne szaleńców snom!
Siekana biczów tysiącami płynnych
Ziemia zajękła!
Zeszły się dwie chmury
W taniec ponury
I w uścisku pierś im pękła!
Z tego umarłego uścisku,
W purpurowym błysku, Wybiegła żmija z płomienną źrenicą,
A za żmiją błyskawicą -
Zahuczał grom!
Zahuczał - wstrząsnął przestworza ogromy,
Zahuczał - wstrząsnął niebiosa i glob
I tak pędził przez błękitów strop
Jakby chciał go zmiażdżyć na atomy!
Rozerwawszy milczenia łańcuchy,
Ryczał swym najpotężniejszym głosem -
I śród wichrów dzikiej zawieruchy,
Jakby piekieł wiódł za sobą duchy,
Pędzi ziemi grozić swym chaosem.
Gędźbą piekielnych
Sił
W igrzyskach weselnych
Się wił,
I błyskał purpurą
Ogniowych żył,
I ponuro, ponuro, ponuro -
Wył!
W drgnieniach elektrycznych,
W ogniach błyskawicznych,
Po lazurach bezgranicznych
Z tajemniczych sfer -
Od złotych skier
Pędzi ku złotym skrom!
Chmur całuny -
Wichrów tabuny -
Błyskawic łuny -
To jego struny! I na tej lutni swe tajemne runy,
Za gromem grom,
Huczą pioruny!
W całej naturze dreszcz -
Chmury po niebie rozlały ciężki ołów -
I na groźny połów
Zimnych strumieni wyrzuciły stok
I rzęsisty zesłały deszcz.
Przez niebios całun pochmurny
Wyją wichry straszliwymi nokturny -
W krzyżujących się, dzikich skowytach
Rozpętane pędzą po błękitach -
I świszczą, świszczą, świszczą swe boleści.
Coraz inaczej się kłębi ich treść bez formy i forma bez treści,
I dmą w kierunkach coraz innych.
Podobne szaleńców snom!
Siekana biczów tysiącami płynnych
Ziemia zajękła!
Zeszły się dwie chmury
W taniec ponury
I w uścisku pierś im pękła!
Z tego umarłego uścisku,
W purpurowym błysku, Wybiegła żmija z płomienną źrenicą,
A za żmiją błyskawicą -
Zahuczał grom!
Zahuczał - wstrząsnął przestworza ogromy,
Zahuczał - wstrząsnął niebiosa i glob
I tak pędził przez błękitów strop
Jakby chciał go zmiażdżyć na atomy!
Rozerwawszy milczenia łańcuchy,
Ryczał swym najpotężniejszym głosem -
I śród wichrów dzikiej zawieruchy,
Jakby piekieł wiódł za sobą duchy,
Pędzi ziemi grozić swym chaosem.
Gędźbą piekielnych
Sił
W igrzyskach weselnych
Się wił,
I błyskał purpurą
Ogniowych żył,
I ponuro, ponuro, ponuro -
Wył!
W drgnieniach elektrycznych,
W ogniach błyskawicznych,
Po lazurach bezgranicznych
Z tajemniczych sfer -
Od złotych skier
Pędzi ku złotym skrom!
Chmur całuny -
Wichrów tabuny -
Błyskawic łuny -
To jego struny! I na tej lutni swe tajemne runy,
Za gromem grom,
Huczą pioruny!
________________________
Przejażdżkę rowerową zakończyłem przed nadchodzącym deszczem, który po pewnym czasie zamienił się w ulewę z burzą.
- "Uprawiam wspinaczkę"
Kolce I
Kolce II
Kolce III
Kolce IV
Niebo 1 czerwca 2019 r.
Retroprasówka:
"Tygodnik Warszawski" nr 9, 28 maja 1933 r.:
"Gazeta Polska" nr 125, Kościan, sobota, 31 maja 1930 r.:
wiatr: 21 km/h SSW
- DST 19.24km
- Teren 9.00km
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Rower
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentowanie jest wyłączone.