Informacje

  • Wszystkie kilometry: 2974.17 km
  • Km w terenie: 1583.43 km (53.24%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy malarz.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 23 lutego 2020

Wyraj















Przejażdżka rowerowa. Na otwartej przestrzeni dokuczliwy wiatr.










Był silny wiatr




Był błękit nieba




Na leśnych drogach pustki




Chwilami wychodziło słońce




Czasami słońce wychodziło mocniej




Czasami słońce chowało się za chmurami




W lesie wiatr nie był tak odczuwalny jak poza nim




Widziałem żurawie na ściernisku




Żurawie odleciały
















Retroprasówka:









"Gazeta Kielecka" nr 16, środa, 24 lutego 1892 r.:

















"Kurjer Poranny" nr 54, Warszawa, piątek, 23 lutego 1912 r.:












"Kurjer Poranny" nr 54, Warszawa, 23 lutego 1913 r.:













"Ziemia Lubelska" nr 53, niedziela, 23 lutego 1913 r.:















"Gazeta Grudziądzka" nr 23, czwartek, 22 lutego 1912 r.:














"Kurjer Warszawski" nr 54, piątek, 23 lutego 1912 r.:
















"Kurjer Warszawski" nr 50, niedziela, 20 lutego 1938 r.:












wiatr: 43 km/h W
  • DST 15.34km
  • Teren 12.50km
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Rower
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Meteor - Może mają tak wielkie hamburgery, że proces konsumpcji trwa bardzo długo ;)

W dzisiejszych czasach, aby mieć pewność co jemy, trzeba nie tylko samemu przygotowywać posiłki. Trzeba by było również zostać właścicielem roli, najlepiej położonej daleko od obiektów przemysłowych i głównych dróg, i samemu produkować żywność. Biorąc pod uwagę wartość ziemi, a i niezbędnych zabudowań, to w pierwszej kolejności trzeba mieć niesamowite szczęście w popularnej grze liczbowej i trafnie wytypować sześć liczb z czterdziestu dziewięciu...
malarz
- 05:44 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj
To ja opowiem dowcip - u mnie niedawno otworzyła się knajpa o nazwie "Slow Food", w oknie jest wielkie zdjęcie... hamburgera.
meteor2017
- 19:30 sobota, 29 lutego 2020 | linkuj
Pewnie tak. Fast foody (głównie te wielkie korporacje) to czyste zło, przyczyniające się do tego do wszystkiego, czego nienawidzę - wycinki drzew, masowego chowu oraz pracy pod linijkę. I niestety uzależniają.
Trollking
- 17:13 sobota, 29 lutego 2020 | linkuj
Największymi grupami konsumentów to tacy tradycjanoliści jak ja. Powiedzmy 50+. I ci co gustują w szybkim żarciu. Dwudziesto kilku latkowie do powiedzmy 30-35 lat.
My i ci młodzi jemy podobnie tylko sposób konsumpcji jest różny. Znaczy gdzie jemy.
Wegetarianie, weganie i jedzący wykwintnie i "zdrowo" to grupa bardzo wąska.
Ale jak widać barwna, kolorowa i aktywna "medialnie". Co czyni ją "wpływową".
Trochę jak feministki i ... . Ale w liczbach bezwzględnych to raczej "margines".
Studenci to osobny temat. Wiesz co mam na myśli. No i dzieci i młodzież szkolna. No ale ci ostatni nie zarabiają i są na garnuszku rodziców.
Według mnie ... jeśli wpływ "zachodu" MD, KFC, Fast Foody i rodzima "turecka" moda na żarcie się nie zmieni , osłabnie. Tendencja mięsożerna będzie się miała dobrze.
Jurek57
- 09:34 sobota, 29 lutego 2020 | linkuj
Jurek, wygoda odnosi się jedynie do dostępności żarcia w ogóle, niekoniecznie mięso ma z tym jakikolwiek związek, może za wyjątkiem kebabowni. Wierz mi, że gdy studiowałem to pizza margharitta na całym roku była uznawana za najlepszą. Bo najtańszą :) Byle gratis był sos czosnkowy :)
Trollking
- 22:58 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Wygoda , tłumaczona brakiem czasu !
Jurek57
- 22:30 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Co do wzrostu produkcji mięsa ? Nie trzeba być wielkim znawcą czy "ocierać" się o przemysł mięsny. Rozejrzyj się na około.
Zauważ że od pewnego czasu Polska staje się bardzo podobna do zachodu jeśli idzie o upodobania kulinarne. A raczej o sposób jedzenia i szybki do niego dostęp. Zwłaszcza ludzie młodzi w tym gustują.
Mam kumpla, starego restauratora. Który prowadzi swój geszeftu od kilkudziesięciu lat. I on jest dla mnie wiarygodny.
W ciągu powiedzmy 15 lat liczba jadłodajni tzw. fast foodów np. w Poznaniu wzrosła wielokrotnie. Jest ich teraz 10-15 razy tyle co 15 lat temu. W samym moim Buku pizzerii i możliwości jedzenia na wynos jest chyba z 10. Można tam kupić zapiekanki, hamburgery , tortille itp.
Nawet sobie nie wyobrażasz jaki na takie żarcie jest popyt.
Rozwiążę jak wiesz to na P i to widać.
U mnie w domu 99 potraw przygotowuje żona.
Porównaj lub zapytaj np. swoich rówieśników ile jedzenia robią własnoręcznie.
To jest odpowiedź na wzrost , wygoda !!!
Jurek57
- 22:21 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Jeśli zaś chodzi o problemy z żywieniem, to na pierwszym miejscu miejscu postawiłbym że je się zbyt dużo przy zbyt małej ilości ruchu. Choć oczywiście to co się je, też jest ważne... jak widzę ile niektórzy jedzą słodyczy, różnych przekąsek typu chipsy zapijając słodkimi napojami, to potem się nie dziwię że wyglądają jak wyglądają. Zresztą teraz dosładzane są nawet takie produkty, które wydawałyby się na pierwszy rzut oka sensowne, jak soki czy jogurty owocowe.

Teraz staramy się szczególnie pilnować diety ze względu na Kluskę, bo wkracza w wiek w którym dzieci zaczynają "puchnąć". Widzieliśmy to po starszych dzieciach, widzimy teraz też po jej rówieśnikach. Według z nas jedną z przyczyn jest zmniejszenie ilości ruchu wśród dzieci w rejonie wczesnej podstawówki - dzieci w wieku przedszkolnym jeszcze często bywają na placach zabaw, dla starszych piaskownica nie jest już taką atrakcją, a o rówieśników na podwórku coraz ciężej, bo a to są w szkole, a to odrabiają lekcje, a to na zajęciach dodatkowych, a to siedzą przed komputerem.telefonem/konsolą... do tego dzieci coraz bardziej samodzielne i same sobie nakupią w sklepie słodyczy, a jeśli do tego dodamy fatalne nawyki żywieniowe w domu, to efekt jest opłakany.

Na koniec anegdotka z placu zabaw - kiedyś Klu wcinała ogórka, a jakiś chłopiec spytał się co ona je. Kiedy indziej stała sobie na pomoście i jadła ogórka, albo inną marchewkę, a dwójka dzieci poniżej stała i z szeroko otwartymi oczyma się na nią gapiła jak jadła (jakby jakiś bardzo egzotyczny owoc jadła).
meteor2017
- 21:20 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Jurek - a kto napisał, że mięsożercy codziennie jedzą mięso? Ja tylko napisałem, że spożycie znacznie wzrosło od jakiegoś czasu i zastanawiałem się, z czym to jest związane. To Ty słowami "Mam wrażenie że w niektórych aspektach żywieniowych ważniejszą od nauki jest ideologia i marketing" skierowałeś dyskusję na kierunek, którym ciężko się kieruje :)

"Padlinę" specjalnie ubrałem w cudzysłów, żeby nie powtarzać słowa "mięso". Myślę zresztą, że ona akurat idealnie odpowiada rzeczywistości, bo także ja, gdy jeszcze je jadłem, spożywałem to, co zabiły za mnie inne istoty, więc jadłem właśnie padlinę :)

Kurczę, nie chce mi się ponownie bawić w tłumaczenie, że nie chcę nikogo namawiać na cokolwiek. Bo tak jest. Ale też nie możesz traktować wszystkiego, co pisze się zgodnie z prawdą, jako ideologizowanie. Takie mamy chore czasy, że gdy ja prawie 20 lat temu jeść mięso przestawałem, byłem uznawany za niegroźnego wariata, a teraz - za kogoś, za kimś stoi jakaś odgórna ideologia oraz interesy. Pozwól mi używać swojego mózgu i pisać o tym, że żarcie warzyw to wpieprzanie towarów trawopodobnych, a mięsa - kawałków zabitych zwierząt. Tyle, po prostu.

A co do jakości pokarmów odzwierzęcych, to tak jak pisze kolega Meteor - walory smakowe podobno (bazuję na opiniach wielu bliskich mi osób, bynajmniej nie wegetarian) są coraz gorsze. Do tego właśnie doprowadziła masowa produkcja mięsa, nastawiona na cenę oraz ilość.
Trollking
- 21:15 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Jeśli chodzi o mięso, to spożycie mięsa, to wzrost był pewnie związany ze wzrostem dobrobytu i o mam wrażenie że nawet jeśli wziąć okres przed ''89 to spożycie stopniowo wzrastało (choć ten wzrost mógł być zastopowany przez braki na rynku). Chociaż pewnie po ''89 ten wzrost był gwałtowniejszy.

Natomiast ja się przyznam że im mniej jem mięsa, tym mniej mi ono smakuje, przez co jem mniej mięsa bo nie mam ochoty itd... Przy czym nie zaprzestałem nagle jeść mięsa, tylko jest to proces postępujący przez wiele lat, że z roku na rok jem coraz mniej mięsa.

W ostatnich latach zauważyłem, że mięso zaczęło mi śmierdzieć... na przykład jak babcia gotuje rosół na mięsie, to nie mogę wejść do kuchni bez zatykania nosa. Poza tym w sklepach, podobnie jak do tej pory omijałem półki z psim i kocim jedzeniem ze względu na niemiły zapach, tak teraz omijam także stoiska z mięsem i wędlinami.

Jedną z nielicznych form mięsa jaką jeszcze z chęcią zjem jest kiełbaska z ogniska. Ale też nie każdą... jak gdzieś piszą że organizator zapewnia kiełbaski, to wolę i tak wziąć własną, bo nie wiem czy tamta będzie się nadawała do jedzenia.
meteor2017
- 20:56 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
@mniej słodki cukier - powodów tego zjawiska może być kilka:

1. Obecnie jest mniej cukru w cukrze,
2. Teraz produkty są często słodsze bo dosładzane, to i w porównaniu cukier wydaje się mniej słodki,
3. Jak byliśmy młodsi, to wszystko było lepsze i piękniejsze ;-)
meteor2017
- 20:40 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Tomaszu.
Skąd ty wiesz co "mięsożercy" mają codziennie na talerzu ? Nikt nawet ja mięsożerca nie jem przez 365 dni tylko mięsa. Szacuję że najwyżej 1/5 max 1/4 moich posiłków zawiera mięso. Góra 2-3 posiłki w tygodniu. I to nie dlatego że mnie nie stać na mięso ale smakuje mi wszystko. Uwielbiam sery, pyzy, pyry w różnych postaciach, kluski , makarony i zupy od warzywnych po owocowe oraz jajka i chleb. Ryb i owoców morza owszem może jem mniej bo o nie na śródlądziu jak zawsze jest trudniej.
Nie jestem wyjątkiem. Tak robi większość jedzących wszystko. Nikt z nas nie jest przyspawany do mięsa !
Ja nie traktuje mojej diety jak misja czy swista ideologia. Nie zaglądam innym do talerza.
Ważniejsze jest dla mnie bym nie kupował "na zapas" , nie wyrzucał jedzenia czy udawał tego kim nie jestem.
Twoja dieta jest Twoją sprawą i jeśli uważasz że tak jest ok to mnie nic do tego.
Za to Ty masz takie pokusy.
Wybacz. Określenie: padlina to nie jest "ekumenizm" żywieniowy. :-)
Jurek57
- 20:06 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Panowie, ależ ja nikogo nie namawiam do niejedzenia mięsa. Wręcz przeciwnie - krytycznym okiem patrzę na tych, którzy czynią to dla mody. Ale naprawdę nikomu nie zaszkodzi, a wręcz jestem pewien, że pomoże dla zdrowia, raz na jakiś czas wyrzucenie go z diety i zastąpienie warzywem.

A żeby daleko nie szukać - przecież ostatnio nawet kolega Bitels po odstawieniu testowym "padliny" poczuł się - jak sam pisał - o wiele lepiej :)
Trollking
- 19:01 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Jurek - Święta prawda, we wszystkim należy zachować umiar.

"Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę" (Paracelsus).

PS. Od jednej osoby usłyszałem, jak kromkę chleba określiła sznytką.
malarz
- 18:11 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Co do ograniczania spożycia ... . a la Tomasz.
Nie chciałbym by moje menu regulowała np. wojna czy bieda.

A co do aspektów zdrowotnych.
Pamiętam czasy gdy autorytety naukowe przekonywały nas do odrzucenia z diety jajek i masła. Argumenty były niezaprzeczale i miażdżące.
Dzisiaj starają się te samy autorytety o tym zapomnieć.

Mam wrażenie że w niektórych aspektach żywieniowych ważniejszą od nauki jest ideologia i marketing.

Należy w/g mnie jeść wszystko tylko z umiarem.
Jurek57
- 08:51 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
U nas się jadło skibki. :-)
Owszem z cukrem jadłem. Maczało się to jeszcze w wodzie by cukier lepiej przylegał. Trudno to wytłumaczyć dzisiaj ale powodem była bieda. Polska była zrujnowana po wojnie. A większość ludzi naprawdę walczyła o przeżycie.
Chleb z cukrem i że śmietaną to był rarytas.
Innym "cudem" była jajecznica z mąką. Z 3-4 jajek + mąką (zaklepka) mogła się najeść cała 5 osobowa rodzina.
Mięsa nie jedliśmy z prostego powodu. Było go mało.
W latach 60 wołowiny i wieprzowiny produkowało się kilkanaście razy mniej niż dzisiaj.
Jurek57
- 08:25 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Trollking - Trudno wskazać moment, od którego konsumpcja mięsa stała się codziennością, ale orientacyjnie powiązałbym to z końcem kartek na mięso, a tu już datę wskazać łatwo, było to w lipcu 1989 roku.

Według zasad zdrowego żywienia mamy ograniczyć spożycie mięsa, zwłaszcza czerwonego i jego przetworów do 0,5 kg tygodniowo.

PS. Spoglądając ostatnio na gwałtownie rosnące ceny wędlin i mięsa, ograniczenie spożycia tych wyrobów z pewnością będzie dużo łatwiejsze...
malarz
- 05:12 piątek, 28 lutego 2020 | linkuj
Ale -z biedy czy nie - jak widać dawało się ograniczać mięso. Nie wiem, w którym momencie jego codzienna konsumpcja zrobiła się oczywistością, bo abstrahując od kwestii moralnych jest również raczej niewskazane dla zdrowia.

Kanapki z cukrem nie znałem, ale z ciekawości kiedyś spróbuję :)
Trollking
- 19:33 czwartek, 27 lutego 2020 | linkuj
Meteor - Tak było.
Co do kanapki z masłem i cukrem, to mam wrażenie, że teraz cukier jest mniej słodki od ówczesnego, a i masło też nie ma takiego smaku jak kiedyś. Oczywiście pomijam okres, gdy dostępne było tylko masło solone...
malarz
- 18:20 czwartek, 27 lutego 2020 | linkuj
To fakt, kiedyś jadało się inaczej nie z mądrości i chęci, a z musu... w mojej rodzinie na przykład, należącej do "ludu małomiejskiego", jeszcze kilkadziesiąt* lat temu drugie danie i mięso jadało się tylko w niedzielę i święta, na co dzień obiad stanowiła zupa. Jeszcze babcia się zarzekała, że koniny by w życiu nie zjadła, a kotlety mielone które robił dziadek były z koniny mieszanej z wieprzowiną.

A z nieco innej beczki, jaki dzisiejszy dzieciak zna taki przysmak jak kanapka z cukrem? Ja to już jadłem chleb z masłem i cukrem, a moja mama chleb z wodą albo śmietaną i cukrem.

*) powiedzmy że mniej więcej w latach 50. gdy moja mama była mała, bo to z jej opowieści
meteor2017
- 11:26 czwartek, 27 lutego 2020 | linkuj
Evita - Natura jak kobieta, jest zawsze piękna ;)

Trollking - Dzięki!
Ówcześni biedni mieszkańcy wsi mięso jedli najczęściej kilka razy w roku (Wielkanoc, Boże Narodzenie), ale to nie był ich wolny wybór, to bieda niejako zmuszała ich do takiej, a nie innej diety...
malarz
- 05:14 środa, 26 lutego 2020 | linkuj
Świetnie ujęta żurawia ucieczka! :)

No i proszę, jaka ta wieś mądra była te grubo ponad sto lat temu - mięsa prawie w ogóle, a warzyw i kluch w bród! :)
Trollking
- 21:07 poniedziałek, 24 lutego 2020 | linkuj
Naturze pięknie i w zieleniach, i w błękitach, i w trzepocie skrzydeł...
Evita
- 09:03 poniedziałek, 24 lutego 2020 | linkuj
Komentowanie jest wyłączone.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl